23.9.16

Kolejny powrót na bloga

Długo nas nie było, więc sporo jest do nadrobienia. Nie wiadomo od czego zacząc. A że ten blog ma na dzień dzisiejszy duży fokus rozwoju jezykowego wielojęzycznego malucha, to czas nadrobic tego typu (ale nie tylko) informacje. Podróżniczo też chętnie chciałabym co nie co zapisać lub Wam polecić....
Mija dokladnie ponad pol roku od ostatniego wpisu - Alicja bedzie mieć dokładnie 33 miesiące, brakujące 3 miesiące do 3 roku życia.
Brakuje też okolo niecałe 3 tygodnie i Alicja będzie mieć braciszka i będzie prawdziwą starszą siostrą.
Rozpoczniemy nowy etap życia. Nowy etap językowy...Cokolowiek to będzie jeszcze znaczyć.

Podsumowanie językowo:

- używa coraz więcej słów po polsku i po hiszpańsku
- dodatkowo coraz częściej pyta tak jak to robiła w przeszłości jak na dane słowo mówi się po niemiecku. Używa zawsze tego samego triku, pytania: - jak mówi Monja (Monja dziewczyna ze żłobka, która nagle od września pracuje w przedszkolu, czyli w innej sali, nadal jest synonimen "języka niemieckiego")
- coraz więcej mówi w zdaniach z czasownikiem, przymiotnikiem lub przyslówkiem
- coraz częściej brak jej słów po polsku w glębszych/rozwiniętych pytaniach/rozmowach -  żeby się do końca wyrazić - w tym momencie w polskim, na pytanie nie znając/nie wiedząc jak odpowiedzieć mówi tak śmiesznie: "TaK". to ja wtedy, ale Alicja co "Tak"? I próbujemy i wałkujemy i rozwijamy wątek. Wymaga to naprawdę czasu i cierpliowści...
- po hiszpańsku osiągnęła, dzięki ciąży i mojej wieczornej niedyspozycji do czytania jej bajeczek, świetny rytuał i poziom wspólnego czytania z Krokodylkiem. Tym samym można powiezdieć, że z mniejszym wysiłkiem jej poziom hiszpańskiego i zasób słów po hiszpańsku nie różni się nadzwyczajnie od poziomu polskiego.
Poza tym, Krokodylek Tatulek tak się rozwinął w tej oto roli wieczornie czytającego, tak to lubi i praktykuje, że między marcem a lipcem Alicja prawie nie odczuwała potrzeby mojego czytania jej :-( Do dziś dzień przeciętnie 6-7 dni w tygodniu wieczorem Alicja preferuje czytanie z tatą po hiszpańsku. świetną pomocą jest przy tym mały gadżet. To lampka rowerowa, którą Tatulek kupił na czoło, żeby mógł jeździć w ciemnościach. Okazuje się, ze ta lampka to pełna frajda. W pokoju zostaje zgaszane światło i Tatulek zakłada lampkę na głowę, ona daje tyle światła, że wystzarcza im oboje na oglądanie książeczki i jest już wystarczająco tajemniczo, ciekawie i motywująco dla Alicji. 
Przyznam się, że jeśli ja czytam leżąc obok z brzuchem też zakładam lampkę. Nie wyobrażam sobie już czytania inaczej lub z dużą zapaloną lampką lub mała lampką obok. Musi być lampka na czole.
Wyobraźcie sobie takich ala czystych wykąpanych leżących górników :-)



- od 2 tygodniu po powrocie z wakacji - w żłobku pewien chłopiec, którego rodzice pochodzą z Indii, mówi z jedna z opiekunek po angielsku. Alicja pyta coraz częściej jak na daną rzecz mówi Ryan, czyli synonim angielskiego!!!! - jestem troche dumna i trochę przeciążona....


Powoli wracamy. Ciekawe czy z drugim dzieckiem wogóle damy radę tu częściej powracać.

Pozdrawiamy.

27.1.16

Nasze subiektywne polskie hity ksiazkowe: część 1


Nasza mala niedoszła poliglotka mimo flirtowania z nowymi technologiami jak telefonem smartfon  i pierwszym zauroczeniem filmem anonimowanym świnką Peppa lubi jednak "czytać" książki tzn. jak jej się czyta ksiażęczeki.

Podejrzewam, że u innych rodziń jest podobnie z tematem książeczek. Człowiek dużo kupuje i testuje. Każde dziecko jest inne. Alicja nie lubi "wszystkiego" tzn. każdej książki/opowieści lub bajki, co jej pod nos podkładamy i czytamy. Ma swoich ulubieńców. A czytający też chętniej sięga po książkę, bajkę, opowieść, która  mu się podoba.

W naszej rodzinie to tatie sprawia większą trudność wogóle zdobyć uwagę małej, i zainteresować ją. Samemu tatulkowi mało hiszpańskich pozycji się podoba...

Twierdzi, że to my z Polski mamy szczęście i mamy tyle fajnych, ciekawych i "edukacyjnych" pozycji. Albo jest "coś" w tym jego stwierdzeniu albo próbuje znaleść wymówki i usprawiedliwienia dla siebie.

Oto parę pozycji z naszych subiektywnie postrzeganych fajnych książeczek dla dwulatka/i 

11.1.16

2 lata minęło i ja wracam, powoli

Czas znowu nadrobić zaległości i odrobić moją pracę domową. Czas na refleksje po 2 latach życia z naszą córunią i wszystkim co z nią związane. W szczególności z wielojęzycznością.
Ku mojemu zaskoczeniu ten blog jest czytany.
Do tego wpisu zmotywowała mnie Udomowiona. I za to jej tutaj dziękuję.
Strona Udomowionej