10.5.14

Aktywnosci sportowe mamuski

Przyznaje sie bez bicia, ze nigdy tak bardzo, jak od narodzin Alicji, nie zawracalam  sobie glowy kilogramami jakie ze soba nosze.  Wiadomo, ciala czlowieka zmienia sie juz w czasie ciazy, a po ciazy wyglada sie jakos tak troche inaczej :-). Staralam sie w ubieglym roku kontynuowac moje wypady na rower, bieganie i spacery po gorach czy nawet moja ulubiona zumbe. Jednak pod koniec 8 miesiaca i ja juz nie wytrzymywalam i nie wyrabialam na zakrecie ...Wiec najpierw byl czas pologu, to sie slyszalo, ze jeszcze za wczesnie, ze nie wolno, nie powinno sie i ze po co sie sportowac. Calkiem zrozumiale. Dwa miesiace minely, kilogramy nie zlecialy...Jakos tak sobie stanely w miejscu :-)
Teraz juz minelo ponad cztery miesiace i mam wrazenie, ze waga i cyferki na niej wyskakujace sie ze mna drocza.Caly czas ten sam wynik i nic mniej...Rany boskie.
Wiadomo, bedac w Barcelonie w czasie Wielkanocy i majac non stop bagietke pod nosem, uzywalo sie jej do kazdego dania, nawet do makaronu, ryzu i kartofli...Tak wiec waga jaka byla w dwoch miesiacach jest nadal taka sama po czterach miesiacach po ciazy...
Wrocialam z Barcelony i staram sie nadal - oto kilka zapisow (zebym to sobie kiedys po 40-ste jak bede przypominac foczke nic nie zarzucac musiala):


  • Sprobowalam raz uciec na zumbe wieczorem, ale to wogole nie zdalo egzaminu - Alicja za bardzo kocha mleczko i cieplo mamy wieczorami. Musze przy niej byc. To juz postanowione a zumba na jesien przelozona.
  • Codziennych spacerow nie ma konca - juz znam cale miasteczko, wszystkie zakamarki i wypuszczam sie czasem juz na godzinne spacery poza miasteczko. Dobrze, ze mam tyle ciekawych rzeczy do zobaczenia a w szcezgolnosci na niebie


i na ziemi


  • Stoi w naszym salonie ogromne hula hop, ktore bardzo rzadko w rece biore. Ale jak juz sie za nie wezme to i posycze i duma mnie rozpiera. Moja polozna kupila sobie takie same i po uzyciu wyskoczyly jej poporstu niebieskie siniaki...Z bolu...
  • Uczeszczalam pilnie na oferowany przez polozna kurs po porodowy i pomagajacy poprawic stan naszych nieuzywanych miesni. A ze kurs byl w piatek wieczorem, to tez bylo bardzo chaotycznie z nasza rodzinna organizacja. Krokodylek wpadal za drzwi mieszkania, a ja wypadalam i z jezykiem na brodzie wracalam, zeby byc najpozniej na 20:30 przy malej.
  • Udalo mi sie tez ostatnio pierwszy raz od bardzo dlugiego czasu isc i pobiegac nad jezioro. Cale 20 minut oddychalo mi sie calkiem dobrze. Jednak karmiac piersia musialam zalozyc calkiem "twardy" specjalny staniczek i mimo wszystko mialam jakies wyrzuty sumienia, ze moze doprowadze przez to do utraty mleczka...
  • Juz bylam kilka razy sama na rowerze - udaje mi sie to wlasciwie tylko w niedziele, kiedy to Krokodylek jest w domu, nie robimy zakupow, nie mamy nic do zalatwienia. Jest to wtedy bardzo dla mnie przyjemny czas. A ze uwielbiam las a my blisko lasu nie mieszkamy, udalo mi sie w majowke, dnia 1. maja, odrazu przejazdem powdychac swiezego powietrza w lesie.


Schudnac to ja i do dzis wielce nie schudlam. Za to ile radochy i wolnosci i wiatru we wlosach na rowerze z poczatkiem maja ja mamuska poczulam.

7.5.14

Wielkanoc w Barcelonie 04.2014

Chialam zrobic koniecznie dla Alicji, siebie i oczywiscie dla zaintereswoanych male podsumowanie Wielkanocy.
Byl to dla nas, dla rodzinki z niemowlakiem, czas bardzo  interesujacy.
To czas kolejnych doswiadczen typu:

  • pierwszy lot z niemowlakiem,
  • pierwsze zderzenie z krajem, kultura i intesywnym uzyciem jezyka hiszpanskiego, jezyka ojca i jego rodziny, dziecmi w rodzinie,
  • pierwszy raz na plazy Bogatell w Barcelonie,
  • pierwszy raz w ogromnym centrum handlowym

Absolutnie nie ma wielkich powodow do narzekania - ile to osob chetnie spedziloby pare dni w Barcelonie. Ja jednak musze tym razem ponarzekac, bo tak odczulam ten pobyt pierwszy raz jako matka:

Wspolne zakupy jako swiadome spedzanie wolnego czasu z rodzina - to nie dla mnie - dopaslowalam sie z naszym prawie czteromiesiecznym niemowlakiem, ale praktykowac tego zamiaru nie mam....Ciekawa jestem ile osob mieszkajacych lub odwiedzajacych Hiszpanie, a dokladniej Hiszpanow zdazylo to ich hobby zaobserwowac i zrobic sobie na ten temat wlasna opinie :-)

Brak tradycji w rodzinie, domu no i ta kumulacja przy stole i w pokarmach - nigdy tak nie brakowalo mi polskiej Wielkanocy jak tego roku. Spowodowane jest to faktem, ze w ubieglym roku Wielkanocy nie odczulam, bo mielismy gosci, no wlasnie tez z Barcelony...Na Boze Narodzenie urodzila sie Alicja i tak oto kolejne swieta bez tradycji....Szkoda, szkoda...A mialam cichy zamiar wybrac sie z koszyczkiem na polskie swieconka...Nastepnym razem nie bede sie zamierzac, poprostu dopne swojego!!!

Za to prawdziwym pozytywnym wyzwaniem i przygoda byla dla naszej malej rodzinki z Alicja  przejazdzka metrem do centrum Barcelony - z naszym ogromnym wozkiem :-) i wizyta w naszym "Casa Perris" - malym sklepikiem z pysznymi produktami kuchennymi, przyprawami, ogolnie ze zdrowa zywnoscia i przede wszystkim z szafranem.
https://www.facebook.com/pages/Casa-Perris/354414434571907
Nie wiem dlaczego, ale w tym sklepie czuje zapach szafranu i ten szafran z tego sklepu jest taki jakis magiczny.